niedziela, 20 sierpnia 2017

Mopy.

Nie wiem, z jakiego przypadku 
Wzięła Zosia mopy w spadku.

Odtąd nie ma nic dla Zosi, 
Tylko mopy. To je nosi, 
To je goni, to zabawia, 
To je na dwóch łapkach stawia, 
To przystroi obie kiecki 
W fontaź suty i niebieski, 
To im niesie przysmak świeży; 
A książeczka - w kącie leży.

Mama prosi, mama leje… 
Zosia nic… Jak tylko wstaje, 
Zaraz w domu pełno siku: 
Mop umaczał nos w nocniku, 
Mop Jurkowi porwał grzankę, 
Mop stłukł nową filiżankę, 
Mop na łóżko skoczył taty, 
Mop zjadł szynkę do herbaty.

Aż też mama rzekła - „Basta!” 
I wysłała mopy z miasta 
W dużym koszu, pełnym sieczki… 
„A ty, Zosiu, do książeczki!”

2 komentarze:

  1. Hej Zosiu, obserwuję twojego bloga od jakiegoś czasu i bardzo mi się podoba. Potrafisz poprawić humor.

    OdpowiedzUsuń