Dzień dobry. Przepraszam, że tak dawno nic nie wrzucałam, ale nie miałam czasu, a teraz jestem w Nowym Yorku na wakacjach gdzie jest naprawdę super i bardzo miło spędzam chwile. Gdybyście tylko czesciej pisali z prośbą o nową historię to może dodawałabym notki regularnie, ale jak zwykle okazujecie brak taktu i dobrego wychowania.
Chciałam opowiedzieć wam iście ciekawą opowieść z mojego życia. Otóż wydarzył osie to w poniedziałek. Dzień zaczął się jak każdy inny i nic nie zapowiadało tego co się stanie potem. Cała sytuacja zmieniła się około godziny 9 czyli na drugiej lekcji jaka była... Chemia. Moja świernięta nauczycielka postanowiła zrobić niebezpieczny eksperyment, który polegał na zmieszaniu ze sobą dwóch silnie żrących substancji i podgrzaniu ich nad ogniem. Baba zaraz po tym jak roztwór zaczął wrzeć niezdarnie chwyciła go w swoje lewe łapsko, a przez to, że probówka była piekielnie gorąca, wydobyła z siebie dźwięk, który mógłbyś nieboszczyka obudzić. Po chwili jej ręka zaczęła robić się odrobinkę czerwona po czym, ku zdziwieniu wszystkich, odpadła! Stary babsztyl tak się wkurzył, że również i jej tłusta twarz przybrała odcień zbliżony do cegły. Wtedy chwyciła probówkę tą ręką, która jej została i podchodziła do każdej osoby zmuszając do dotykania tego, a jak ktoś nie chciał to wpadała w szał i wylewała im te żrące kwasy na łeb i wyżerało im to całą twarz. Uczniowie krzyczeli i rzucali się z bólu po podłodze. Kiedy przyszła moja kolej rzuciłam się na nią, przewróciłam na podłogę i zaczęłam okładać ją pięściami aż wypadło jej z dłoni naczynie, co od razu wykorzystałam na swoją korzyść. Szybkim ruchem chwyciłam je i wylałam na jej tłusta twarz. niestety nie wiem co się dalej działo ponieważ baba przywaliła mi w twarz i zemdlałam. Nie jestem pewna co się stało z nauczycielką, ale następnego dnia ogłoszono, że od teraz będzie uczyła nas inna osoba.